Romans odeski Elżbieta Jodłowska

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
Gdie ty, gdie ty? Ach, marzenie, marzenie
morze wyje setką chandr,
błyszczą gwiezdne epolety,
gdie ty, gdie ty,
Aleksandr Pawłowicz?
Kiedy przyjdziesz, będę biała,
szal liliowy mnie uniesie,
po prospekcie, po Odessie…
Ach!
Siwe konie przy twej bryczce,
złociste chomąta
i cyprysy przy uliczce
pod lawiną słońca.
Kiedy przyjdziesz, będę święta,
niczym księga nierozcięta,
lazurowa, szmaragdowa,
i pan będziesz mnie całował…
Aleksandr Pawłowicz.
Białe schody, białe ręce,
dokąd uciec w złotym wietrze?
Szmer muzyki, szmer koronek,
białe schody przed mym domem.
Bluszcz…
Pomkniemy promenadą
nad rzeźbione morze
i tam nasze szaty spadną,
Aleksandr Pawłowicz!
I poplączą nam się ręce,
i rozgonią się usta,
by przywołać znowu szczęście…
"Ot, lubow burżujska"!
Gdie ty, gdie ty,
gdzie twe połki,
muzyka orderów,
gdy dziś wnuki, gdy dziś wnuki muszę wysłać
na zbiórkę pionierów?!




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim