Bal maskowy Evgen Malinovskiy

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Rozeszły się dziś słuchy po brygadzie
o szykowanym balu-maskaradzie,
maski rozdali nam do rąk
- wilk, zając, alkoholik, słoń -
do ZOO przyjść kazali w pełnym składzie.

"To co, wyjściowe muszę włożyć gacie
— pytam się żony — co, mam pójść w krawacie?"
A ona: "Portki prasuj w kant,
masz elegancją błyszczeć tam,
a jeśli nie, to nawet nie chcę znać cię!

Ja mówię: suknię pożyczyłam już od Nadii,
będę wyglądać jak Marina Vlady,
mam zamiar bawić się i śmiać,
a ty jak znowu pójdziesz chlać,
mój brat przyjdzie cię sprać i nie ma rady!"

Żona mi często taki tekst do uszu kładzie
— bal udał się nad podziw w każdym razie,
wodzirej Janusz mi na bal
maskę alkoholika dał —
o jedenastej byłem już na niezłym gazie.

Rozglądam się i z przerażenia blady
widzę dwie żony, dwie Mariny Vlady,
o rany, co jest? Ta i ta
mordę hipopotama ma —
i jeszcze mnie całują te szkarady!

A rano premię wręczyli mi w brygadzie
za tak aktywny udział w maskaradzie —
bo w ZOO pomyliłem drzwi,
wskoczyłem do basenu i
w hipopotamim balowałem stadzie.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim