Las Pełen Ludzkich Chimer (Kieł nr 3) Wilkołaki

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Gdzieś niedaleko czegoś co wydaje się złudzeniem
Stoi dom a otula go metalowe ogrodzenie
Na gardenie stoją rzeźby w kształcie nagich postur
A miejscowi mówią o tym gospodarzu że to potwór
A co jest w środku to już tajemnica raczej
Ale byłem tam więc pozwólcie że was oprowadzę
Żyrandol oświetla kwiaty zakurzonej chryzantemy
Widzę części dziwnych maszyn za drzwiami okrutnej czerni
Nie chce oczerniać tego gospodarza raczej
Lecz przysięgam że widziałem coś co kiedyś było ludzkim ciałem
Posrebrzana rura a na jej końcu pompa
Wije się by być wkręcona w odbyt jegomościa
Dałbym sobie rękę uciąć, sprawia to typowi ból
No bo z rowków na zwieraczu cieknie krew i śluz
No to świetnie w chuj bo po uchyleniu drzwi do końca
Widzę kilkadziesiąt ciał a w nich epicentrum pompa
Na tablicy informacja że to niby NFZ
Przecież wszędzie widzę krew, to nienormalne jest
Ale skoro NFZ wyjebane, dalej idę
Jakim trzeba być debilem, że w to uwierzyłem
U dziewczyny wije się garść węży w miejscu klatki
A prócz ust wkręcony śrubami jest dziób kaczki
Obok typ ma pszczele żądło w miejscu drąga
A z chirurgicznego drutu cieknie miód lub ropa
Z drugiej strony taki żart urodził mi się w mózgu
Że ten typ to dopiero musi kurwa ukłuć
Nie wiem czy skumaliście gdzie dokładnie jestem
Lecz pozwólcie że opowie to już wam refren

Jesteśmy w ludzkim lesie gdzie człowiek jest jak zwierzę
Osioł pracuje jak wół mając garb na grzbiecie
Dumny jak paw jesz jak świnia by stać się grubą rybą
W końcu zejdziesz na psy dając pożreć się rekinom
(LUDZKIE ZOO)
W lesie pełnym ludzkich chimer powstaje ten eksperyment
Gdzie stajesz się zwierzęciem, tracisz swoje imię

Nienawidzę tajnych przejść w labiryncie korytarzy
Nigdy nie wiem w które wejść, wybieram na chybił trafił
Więc wchodzę w drzwi z kopa by wyrwać je z tynkiem
W sumie mogłem pomyśleć że na drzwiach pisze "Secret"
Nagle JEB BUM bo nade mną stoi kark koks
I mój łeb wziął ciśnie metalowy baseball
I z całą swoją wagą runąłem na ziemię #Kłoda
A typ szepcze mi do ucha, że wycieczka skończona
No to siemasz bo leżę na stole z gołym kutasem
A kończyny me nieruchomo skrępowane pasem
I na samą myśl o pompie łapie mnie cholera
A me ciało automatycznie zaciska zwieracz
Śluz leje się w litrach gdzie paznokci płytka
A w jej miejsce implant #Pazury Wilka
Kilkadziesiąt dni zamknięty jak w pułapce
Futrowany antybiotykami w strzykawce
Wyrywano mi zęby rozrywając dziąsła
Chirurgiczny drut rozpychał mi nozdrza
Gwóźdź wchodzi w mózg z okolic czoła
A ból powoduje nietrzymanie stolca
Mija kolejny tydzień i całkiem przypadkiem
Jeden z lekarzy zapomniał mnie zapiąć pasem
Wybiegłem przez drzwi a biegnąc złamałem kości
Ból gdzieś dawno zniknął marząc o wolności
Wyjebałem się w progu waląc głową o kant szafy
Doktor Zło wszczepił we mnie gen fajtłapy
Lecz uciekłem wierz lub nie chociaż to jest chore
Uciekłem po to by głosić tą historię

Jesteśmy w ludzkim lesie gdzie człowiek jest jak zwierzę
Osioł pracuje jak wół mając garb na grzbiecie
Dumny jak paw jesz jak świnia by stać się grubą rybą
W końcu zejdziesz na psy dając pożreć się rekinom
(LUDZKIE ZOO)
W lesie pełnym ludzkich chimer powstaje ten eksperyment
Gdzie stajesz się zwierzęciem, tracisz swoje imię

Nie ma tu morału bo niby jakby miał brzmieć
Nie ufaj lekarzom i nie wierz w NFZ
Wszczepił mi gen fajtłapy i serce wilka raczej
I tak właśnie stałem się wilkołakiem

W lesie pełnym ludzkich chimer powstaje ten eksperyment
Gdzie stajesz się zwierzęciem, tracisz swoje imię
(LUDZKIE ZOO!)




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim