Moskwa Pietuszki Mariusz Kiljan

Lyrics

  • Song lyrics Pan Wywrotek
    1 favorite
Idę
Ach, ten poranny serca ciężar
To majaczenie złego losu
ta jego nieuchronność
ten, jego, na mnie sposób
Idę,
Ten nienazwany ciężar
U serca spodu
Idę,
A krokiem chwiejnym
A pomalutku
- to z racji zimna i smutku
Tak jest! – zimna i smutku
Anioły Pańskie czy to wy?

Yes, yes – eta my, eta my
Anio – ły
Anio – ły
A to? – Ty?
Czy to – trochę Ty?
Co ta, Ty ta zrobić
wczora zdążył?
Okrążałeś miasto Ty?
A siebieś okrążył?
Co ta, Ty ta
Zrobić zdążył?

A co ? ja Supermen ?
- ani troszeczki
Co ja mogę zdążyć zrobić
między pierwszą a drugą szklaneczką?
Trzydzieści sekund dzieli je –
- pierwszą, od drugiej
szklaneczki
Taż nie idzie iść przed pługiem
A
i
Supermana ścięłoby
po pierwszej szklaneczce
(Myśliwskiej)
- bez wypicia drugiej


Bezsilna poro życia tego ludu!
Gdy jemu (to znaczy temu ludu)
w ustach - suchość wszystkich stepów
O! ty haniebna
półgodzino!
pomiędzy świtem
a otwarciem sklepów
Było? - Było, było
Przylgnij do czego
murowanego
Przymknij oczy
Żeby tak nie mdliło

Jeden mój znajomy mawiał,
że kolendrówka działa nieludzko
- wzmacnia członki,
Ale dusza –
- dusza osłabiona - próchno
Ze mną, wyszło coś odwrotnie
Dusza – bardzo mi okrzepła
Członki zaś – osłabły srodze
Ale, że - to jest nieludzkie -
- to się zgodzę
To się zgodzę

Było? - Było, było
Przylgnij do czego murowanego
Przymknij oczy
Żeby tak nie mdliło
Bezsilna poro życia tego ludu!
Gdy jemu (temu ludu)
w ustach - suchość wszystkich stepów
O! ty haniebna półgodzino!
pomiędzy świtem a otwarciem sklepów

Bezsilna poro życia mego ludu
O! ty haniebna półgodzino
Ileż siwizny wplątałaś we włosy
Nam
Bezdomnym
Melancholijnym szatynom



Rate this interpretation
anonim