Odetchnąć Pełną Piersią Hans Solo

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Odetchnąć pełną piersią, odepchnąć teraźniejszość
Pożyć tak jak wcześniej, serce złączyć z miejscem
Byłem, jestem, będę, całym sercem z Dębcem
Jest niewielu w którym życiu nie odbiło
Pamiętam skąd pochodzę, kim jestem i jak było
Inni płyną w showbiznes, pierwszy milion
Żyją chwilą, COCOLINO i kasyno
Wszyscy artyści to prostytutki
Sława droższe ćmiki i kolorowe trunki
Wylać whisky, polać wódki, zamiast joyów palić z lufki
Bez roboty i gotówki, piwo z puszki, hotdog z budki
Koncert jak wczasy, nie jak namiastka pracy, hotel luksus pół gwiazdki
Wyro i koc, dwie szklanki, miłość młodzi zachcianki
Cukier, lukier od fanki, z dychą na kejdzie
Grajgulić barmanki potem z michą przy gębie
I tak obrzygać se laczki
Rano jak zawsze, obudzić się z kacem
I jechać dalej w trasę waląc w aucie wiuki w siate

Odetchnąć pełną piersią, znów poczuć się jak dziecko
Żyć beztrosko i lekko, myśl mieć prostą i lekką
Głowę pełną ideałów, zdrowie wszystkich dzikich załóg
Wypijmy za tych, których nie ma już tutaj
Spoczywajcie w pokoju: młody Wiśnia, Krucha

Gdzie te piękne czasy gdy po knajpach grałem
I grałem za piwko i chleb
Nie mieliśmy kasy, nie mieliśmy zmartwień
Wtedy hip-hop wszedł mi w krew
Uśmiechnięci ludzie przybijali piątki
Bez napinek i zbędnych słów
Przeminęło z wiatrem i już nie powróci
Choć bym chciał to przeżyć znów

Pamiętam tamte czasy kiedy piłem wódę z gwinta
Po pubach, skitrany w kiblach, bo nie było na drinka
Spodnie poniżej jaj wisiały mi na pasku
Czas mijał tak powoli w wieku tych lat kilkunastu
Ja nie paliłem zioła ale wokół każdy bakał
Czerwone gały, gastrofaza, wyprawy do Mac’a
Chodziliśmy na disco, Planeta we mnie gra z Przemem w roku ‘98
Tam zakładamy Pięć Dwa, zgrane demo na kasety
Chociaż wtedy sprzęty nie te, zamiast studia – mikrofony
Słaba wieża z jednym deck'iem
Miałem jeszcze długie włosy zaczesane na Jezusa
Za te nocne eskapady wciąż dostawałem po uszach
Ojciec mówił weź się nie baw, tylko ucz, zostaw te rapy
I miał rację, miałem potem w życiu bardzo złe etapy
Nie żałuję dni przepięknych, wyjście rano, powrót nocą
Na boisku z piłką lata grania, każdy pytał: po co?
Miałem pasję i dumę, nieletnie fanki
Sto dziesięć dosiężnego
Pozdro stare koleżanki! (pozdro!)
Potem wyszła Instancja i poszła w miasto
Nie mogłem zasnąć, Pięć Dwa miało płytę własną
Kilka koncertów i koniec, pogubiłem się jak nic
Co dzień rano myłem zęby i spluwałem sobie w pysk
Ale, póki żyjemy, nic nie jest stracone
Po każdym dniu stawiaj kropkę i przewracaj stronę

Jeszcze raz podnieś głaz
Cofnąć zegar, radę dać
Cofnąć film z tamtych chwil
Żyć i w tamtych miejscach być
Wierzyć, że się to nie skończy
Wierzyć, że nikt nie pobłądzi
Krążyć wokół sedna sprawy
Straty liczyć dla zabawy
Konto mieć, na nim debet
Nic nie słuchać, wierzyć w siebie
Mieć na bilet w jedną stronę
Na Wilsonie jak przy żonie
Móc się odciąć tak jak wtedy
Polityki nie chcieć śledzić
Nie być skutym umowami
I pić wódkę z wydawcami
Nie dać śmieciom się omamić
Wierząc, że nie będą kradli
Świat się zdawał taki łatwy
Polska to teren prywatny
Jarać skręty, robić błędy
Srać na efekt w konsekwencji
Mieć na czynsz i na vifona
Nic się jutrem nie przejmować
Nie dorabiać filozofii
Gdy ktoś życie sobie knoci
Nie chcę na nic z żalem patrzeć
Myśląc: mogło być inaczej
Popłynęli cugiem z prądem
Każdy z nas chce żyć wygodnie
Stać przy swoim, mierzyć dobrze
By móc co dzień w lustro spojrzeć
Ciągle wierzyć tak jak wtedy
Że świat można jakoś zmienić
Sprzedać się, nie sprzeniewierzyć
Myśląc tylko jak wycenić
Pozostawić ślad po sobie
Kiedy ciemność zamknie w grobie
Kilku bliskich mieć na koniec
Co zapalą świeczkę może

Pokój blaszka
Do zobaczenia po drugiej stronie,
Peace!




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim