Ballada o dumnym rycerzu Tadeusz Woźniak

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Śpi owo rycerz, śpi bezrozumnie
I raz na zawsze - w dębowej trumnie.

Leży wygodnie, bo się ułożył.
Tak aby nigdy snu nie zatrwożył...

Jego kochanka z różańcem w ręku
Zawodzi pełna skargi i jęku:

»Przyszłam ci wyznać moje niemoce,
Że nie wiem, jak tam spędzasz swe noce?...

Bo odkąd w ciemnym nocujesz grobie -
Ani ty przy mnie - ni ja przy tobie!

Kochałam oczy i usta twoje,
Wczoraj kochałam, dzisiaj się boję!

Boję się szatą w mrok zaszeleścić,
Boję się w myśli ciebie popieścić!...

Trzy dni się w myśli twój czar promieniał,
Dziś nie wiem, ile grób cię odmienił...

Ani mi z tobą łoża podzielić,
Ani urodą swoją weselić -

Darmo przymuszam uparte ciało,
By się twym oczom podobać chciało!

Przy tobie martwym - ja nieszczęśliwa
Wstydzę się jeno, żem jeszcze żywa!...«

Rozważył rycerz, że w słowach - zdrada,
I po dawnemu leżąc, powiada:

»Choć mi robaki oczy wyżarły -
Nie wstyd mi tego, żem już podziemny!...

Taką mam sytość i przepych w próżni,
Że mnie od króla Bóg nie odróżni!

Taka noc błysła nad życia zbiegiem,
Że mu świat cały - jednym noclegiem!

Ani mi słońca, ani mi nieba,
Ani miłości twojej potrzeba!

Ani mi zemsty w onej ustroni,
Gdzie krew nie szemrze i miecz nie dzwoni!

Nie znasz ty dumy, nie znasz pogardy
Tych, którzy w ziemi posnęli twardej...

W piersi ich - wielka ciszy potęga
I żaden zawód ich nie dosięga!

I nawet z resztek zsiniałej wargi
Nie wydobędziesz jęku ni skargi!

Oto w pobliżu mam ja sąsiada,
Co już od serca w proch się rozpada.

Ten ci jest śmiercią ode mnie starszy -
I śpi, na żmijach głowę oparłszy.

Lecz co przecierpiał i co zobaczył -
Nawet półszeptem wyrzec nie raczył!

Nie ulżył jękiem niemej żałobie,
Nie wyznał nigdy, co przeżył w grobie!...

A wszak ci w trupach taka moc bywa,
Że trup i w grobie wiele przeżywa!

Lecz Bogu chyba w dzień zmartwychwstania
W twarz rzuci wzgardę swego wyznania!«

I zamilkł rycerz - dumnie i godnie -
I po dawnemu leżał wygodnie.

Jego kochanka z różańcem w ręku
Odeszła, pełna wstydu i lęku...




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim