Ballada o kasjerze Krzysztof Kowalewski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    2 ratings
Mała poczta w małym mieście
i na poczcie mała przerwa.
Kasjer szybkę przymknął wreszcie,
plik banknotów liczyć przestał,
rozrzucone dokumenty,
w szklance po herbacie denko,
a on czujny, a on spięty
obserwuje swe okienko.

Wtem otworzył, w przód się rzuca
i zaprychał, i zatupał,
i zakrzyknął co sił w płucach:
„Kto powiedział: Kasjer dupa?!"

A na poczcie cicho, pusto,
drzemią paczki niewysłane,
pachnie barszczem i kapustą,
bo garkuchnia jest przez ścianę.
W głębi jakiś pan łysawy
adresuje list, a bliżej
gość wbił w sufit wzrok kaprawy
i pocztowy znaczek liże.

Jakiś facet paczki wtaszcza,
brudno, zaduch, muchy, upał...
Nikt nie mówi nic, a zwłaszcza
nikt nie woła: „Kasjer dupa!"

Kasjer krzyczał tak z pół roku,
po okresie zaś półrocznym,
z urzędowym błyskiem w oku
wezwał go naczelnik poczty
i powiada, zły okropnie:
"Co pan się kompromituje?
Nikt się aż do tego stopnia
panem nie interesuje,
żeby w takim mieście małym
wołać, wśród tych much, w upale,
wołać choćby dla kawału:
Kasjer... prawda, i tak dalej".

I nasz kasjer krzyczeć przestał.
Rozleniwił się, rozziewał...
Lecz gdy w święta jest orkiestra
On coś nadal podejrzewa.
Myśli, że ten tamburmajor
z regimentu strażackiego,
swą buławą wywijając,
też przyczepia się do niego.
Gdy strażacka trwa parada
i mosiężna trąbi grupa,
kasjerowi się podkłada
pod rytm marsza: kasjer dupa, kasjer dupa....

Puenta zaś wierszyka mego
w takich słowach się zawiera,
że znam cały kraj, co tego
przypomina mi kasjera.
Mały kraj, co tak uważa
z pokolenia w pokolenie,
że ktoś ciągle go obraża,
że ktoś wciąż go nie docenia.

Czasem ktoś mu prawdę kropnie:
„Kraju mój, źle kombinujesz,
nikt się aż do tego stopnia
tobą nie interesuje.

Skończ te siupy, bo cię wpiszą
do Guinessa, czy Gallupa."
A kraj okno trach i dyszy:
„Kto powiedział: Kasjer dupa?!"




Rate this interpretation
Rating of readers: Terrible 2 votes
anonim