Ludzie giną Hanna Banaszak

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    2 ratings
W chwili gdy strzepujesz pyłek
Jesz posiłek, sadzasz tyłek
Na kanapie łykasz wino

Ludzie giną, ludzie giną

W miastach o dziwacznych nazwach
Grad ołowiu grzmot żelaza
Nieświadomi co ich winą

Ludzie giną, ludzie giną

W wioskach których nie wyśledzi
Wzrok - bez krzyku bez spowiedzi
Bez żegnania się z rodziną

Ludzie giną, ludzie giną

Ludzie giną gdy do urny
Wrzucasz głos na nowych durni
Z ich nie nową już doktryną

Ludzie giną, ludzie giną

W stronach zbyt dalekich by nas
Przejąć mógł czyjś bólu grymas
Gdzie strach leci Cherubina

Ludzie giną, ludzie giną

Wbrew posągom i muzeom
Jako opał służy dzieją
Przez stulecia po Kainie

Ten kto ginie, ten kto ginie

W chwili kiedy mecz oglądasz
Czytasz co wykazał sondaż
Bawisz dziecko śmieszną miną

Ludzie giną, ludzie giną

Czas dzielący ludzkie byty
Od zabójców i zabitych
Zmieścić się w rubryce pierwszej
Tak w tej szerszej
Tak w tej pierwszej

Ludzie giną, ludzie giną
Ludzie giną, ludzie giną
Ludzie giną, ludzie giną




Rate this interpretation
Rating of readers: Average 2 votes
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim