Miasteczko Cud Agnieszka Osiecka

He sent the correction
czesia Klag
czesia Klag
3 months ago
Instrument: Lyrics Ukulele
Zielony księżyc w niebie stał Pijany skrzypek walca grał I wtedy on zobaczył ją I sobie to do serca wziął Co ona była byle kto Czerwone buty w sercu pstro Lecz on nie zaznał odtąd snu A ona tak szeptała mu Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud W miasteczku każdy wiedział że On mógłby dostać takie dwie A ten co wcześniej chodził z nią To tylko śmiał się tylko klął Co ona była blada tak I drobna tak jak w polu mak A on chciał dobrze i miał sklep I serce dał jak ciepły chleb Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud Niedobrze potem było z nią Do USA ją jeden wziął I tam nie kochał tylko bił I grając w BINGO piwo pił Co ona była szara mysz A z Miastka wciąż nadchodził list Powracaj gdy ci szczęścia brak A ona mu pisał tak Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud Aż nadszedł dzień wróciła tu I oczy się zalśniły mu Wnet ją za żonę sobie wziął I cały rok się cieszył nią Co ona była stara tak Odeszła więc jak chory ptak On co dzień chodził na jej grób a z grobu słychać szepty słów  
Zielony księżyc w niebie stał Pijany skrzypek walca grał I wtedy on zobaczył ją I sobie to do serca wziął Co ona była byle kto Czerwone buty w sercu pstro Lecz on nie zaznał odtąd snu A ona tak szeptała mu Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud W miasteczku każdy wiedział że On mógłby dostać takie dwie A ten co wcześniej chodził z nią To tylko śmiał się tylko klął Co ona była blada tak I drobna tak jak w polu mak A on chciał dobrze i miał sklep I serce dał jak ciepły chleb Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud Niedobrze potem było z nią Do USA ją jeden wziął I tam nie kochał tylko bił I grając w BINGO piwo pił Co ona była szara mysz A z Miastka wciąż nadchodził list Powracaj gdy ci szczęścia brak A ona mu pisał tak Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie Ty bardziej praktycznie do mnie mów Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie Że szkoda dla ciebie mi słów Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście Że skruszysz z ciała mego lód Ja nie mam ochoty do tego zamęścia No chyba że zdarzy się cud Aż nadszedł dzień wróciła tu I oczy się zalśniły mu Wnet ją za żonę sobie wziął I cały rok się cieszył nią Co ona była stara tak Odeszła więc jak chory ptak On co dzień chodził na jej grób a z grobu słychać szepty słów  


                      
Zielony księżyc w niebie stał
Pijany skrzypek walca grał
I wtedy on zobaczył ją
I sobie to do serca wziął
Co ona była byle kto
Czerwone buty w sercu pstro
Lecz on nie zaznał odtąd snu
A ona tak szeptała mu

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

W miasteczku każdy wiedział że
On mógłby dostać takie dwie
A ten co wcześniej chodził z nią
To tylko śmiał się tylko klął
Co ona była blada tak
I drobna tak jak w polu mak
A on chciał dobrze i miał sklep
I serce dał jak ciepły chleb

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

Niedobrze potem było z nią
Do USA ją jeden wziął
I tam nie kochał tylko bił
I grając w BINGO piwo pił
Co ona była szara mysz
A z Miastka wciąż nadchodził list
Powracaj gdy ci szczęścia brak
A ona mu pisał tak

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

Aż nadszedł dzień wróciła tu
I oczy się zalśniły mu
Wnet ją za żonę sobie wziął
I cały rok się cieszył nią
Co ona była stara tak
Odeszła więc jak chory ptak
On co dzień chodził na jej grób
a z grobu słychać szepty słów




Zielony księżyc w niebie stał
Pijany skrzypek walca grał
I wtedy on zobaczył ją
I sobie to do serca wziął
Co ona była byle kto
Czerwone buty w sercu pstro
Lecz on nie zaznał odtąd snu
A ona tak szeptała mu

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

W miasteczku każdy wiedział że
On mógłby dostać takie dwie
A ten co wcześniej chodził z nią
To tylko śmiał się tylko klął
Co ona była blada tak
I drobna tak jak w polu mak
A on chciał dobrze i miał sklep
I serce dał jak ciepły chleb

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

Niedobrze potem było z nią
Do USA ją jeden wziął
I tam nie kochał tylko bił
I grając w BINGO piwo pił
Co ona była szara mysz
A z Miastka wciąż nadchodził list
Powracaj gdy ci szczęścia brak
A ona mu pisał tak

Ty nie mów do mnie w romantycznej walucie
Ty bardziej praktycznie do mnie mów
Bo chwilowo to jesteś jak ta dziura w bucie
Że szkoda dla ciebie mi słów
Ty nie myśl że dasz mi abonament na szczęście
Że skruszysz z ciała mego lód
Ja nie mam ochoty do tego zamęścia
No chyba że zdarzy się cud

Aż nadszedł dzień wróciła tu
I oczy się zalśniły mu
Wnet ją za żonę sobie wziął
I cały rok się cieszył nią
Co ona była stara tak
Odeszła więc jak chory ptak
On co dzień chodził na jej grób
a z grobu słychać szepty słów




Correction +0 -2

Status: Rejected
Value: 18 karma points

Votes and comments

anonim

Chords History

czesia Klag
Correction 3 months ago