Ballada antykryzysowa Jacek Kaczmarski

He sent the correction
jastrzef
jastrzef
4 years ago
Comment: Dodałem akordy
Instrument: Lyrics Guitar
Difficulty: Novice
Tuning: E A D G B E
Capo: Third
Mnie żaden kryzys nie dotyczy Sprzedaję piwo na ulicy Mam klientelę całe miasto Sprzedaję piwo przed trzynastą I nikt nie może zrobić nic mi W dwa dni wyborczej prohibicji Strzeliłem tygodniową kasę Bo ludzie są na browar łase Każdemu wolno wypić piwko W jasne wiosenne przedpołudnie Gdy trzepie człeka pod przykrywką I język klei się paskudnie Na tym polega wolny rynek Róg Marszałkowskiej i wyszynek Kto chce kupuje bo go suszy Konsumpcja w miejscu kto mnie ruszy Ja nie uczony lecz wśród gości Miewałem już znakomitości Zwłaszcza sportowcy i aktorzy Widziałem ich w telewizorze Mówią to piwko to na sprzedaż Jak spragnionemu ulgi nie dasz Pięć kafli kapsel ciepły murek Rozmowa browar i ogórek Czasem się gorszy jakieś wapno Gdy chłopcy ostrym słowem chlapną Częściej powstaniec spyta chytry Nie masz pan aby gdzie półlitry W tym wieku mówię o tej porze Dopiero ranne wstają zorze Lecz nie bój nic znajdziemy leki Czekaj pan w bramie od apteki Geszeft od rana idzie spory Nie skapnie milion - jestem chory Skapnie - na nocną starczy akcję Więc cenię naszą demokrację  
C Mnie żaden kryzys nie dotyczy – a Sprzedaję piwo na ulicy. F Mam klientelę – całe miasto, E Sprzedaję piwo przed trzynastą. I nikt nie może zrobić nic mi, W dwa dni wyborczej prohibicji Strzeliłem tygodniową kasę, Bo ludzie są na browar łase. G Każdemu wolno wypić piwko a W jasne wiosenne przedpołudnie, F Gdy trzepie człeka pod przykrywką F E a I język klei się paskudnie. Na tym polega wolny rynek: Róg Marszałkowskiej i wyszynek. Kto chce – kupuje, bo go suszy. Konsumpcja w miejscu. Kto mnie ruszy? Ja nie uczony, lecz wśród gości Miewałem już znakomitości. Zwłaszcza sportowcy i aktorzy – Widziałem ich w telewizorze. Każdemu wolno wypić piwko W jasne wiosenne przedpołudnie, Gdy trzepie człeka pod przykrywką I język klei się paskudnie. Mówią – to piwko to na sprzedaż? Jak spragnionemu ulgi nie dasz? Pięć kafli, kapsel, ciepły murek, Rozmowa, browar i ogórek. Czasem się gorszy jakieś wapno, Gdy chłopcy ostrym słowem chlapną. Częściej powstaniec spyta chytry – Nie masz pan aby gdzie pół litry? Każdemu wolno wypić piwko W jasne wiosenne przedpołudnie, Gdy trzepie człeka pod przykrywką I język klei się paskudnie. W tym wieku – mówię – o tej porze? Dopiero ranne wstają zorze. Lecz nie bój nic, znajdziemy leki. Czekaj pan w bramie od apteki. Geszeft od rana idzie spory. Nie skapnie milion – jestem chory. Skapnie – na nocną starczy akcję – Więc cenię naszą demokrację. G Każdemu wolno wypić piwko a W jasne wiosenne przedpołudnie, F C Gdy trzepie człeka pod przykrywką E a I język klei się paskudnie. G Każdemu wolno wypić piwko a W jasne wiosenne przedpołudnie, F E Gdy trzepie człeka pod przykrywką E a I język klei się paskudnie.


                      
MniCe żaden kryzys nie dotyczy –
SprzAmedaję piwo na ulicy.
MFam klientelę – całe miasto,
SpErzedaję piwo przed trzynastą.

I nikt nie może zrobić nic mi,
W dwa dni wyborczej prohibicji
Strzeliłem tygodniową kasę,
Bo ludzie są na browar łase.

GKażdemu wolno wypić piwko
AmW jasne wiosenne przedpołudnie,
Gdy trzFepie człeka pod przykrywką
I jFęzyk klEei się paskAmudnie.

Na tym polega wolny rynek:
Róg Marszałkowskiej i wyszynek.
Kto chce – kupuje, bo go suszy.
Konsumpcja w miejscu. Kto mnie ruszy?

Ja nie uczony, lecz wśród gości
Miewałem już znakomitości.
Zwłaszcza sportowcy i aktorzy –
Widziałem ich w telewizorze.

Każdemu wolno wypić piwko
W jasne wiosenne przedpołudnie,
Gdy trzepie człeka pod przykrywką
I język klei się paskudnie.

Mówią – to piwko to na sprzedaż?
Jak spragnionemu ulgi nie dasz?
Pięć kafli, kapsel, ciepły murek,
Rozmowa, browar i ogórek.

Czasem się gorszy jakieś wapno,
Gdy chłopcy ostrym słowem chlapną.
Częściej powstaniec spyta chytry –
Nie masz pan aby gdzie pół litry?

Każdemu wolno wypić piwko
W jasne wiosenne przedpołudnie,
Gdy trzepie człeka pod przykrywką
I język klei się paskudnie.

W tym wieku – mówię – o tej porze?
Dopiero ranne wstają zorze.
Lecz nie bój nic, znajdziemy leki.
Czekaj pan w bramie od apteki.

Geszeft od rana idzie spory.
Nie skapnie milion – jestem chory.
Skapnie – na nocną starczy akcję –
Więc cenię naszą demokrację.

KGażdemu wolno wypić piwko
W jAmasne wiosenne przedpołudnie,
Gdy trzFepie człeka pod przykrCywką
I jEęzyk klei się paskAmudnie.

KGażdemu wolno wypić piwko
W jAmasne wiosenne przedpołudnie,
Gdy trzFepie człeka pod przykrEywką
I jEęzyk klei się paskAmudnie.

Mnie żaden kryzys nie dotyczy
Sprzedaję piwo na ulicy
Mam klientelę całe miasto
Sprzedaję piwo przed trzynastą

I nikt nie może zrobić nic mi
W dwa dni wyborczej prohibicji
Strzeliłem tygodniową kasę
Bo ludzie są na browar łase

Każdemu wolno wypić piwko
W jasne wiosenne przedpołudnie
Gdy trzepie człeka pod przykrywką
I język klei się paskudnie

Na tym polega wolny rynek
Róg Marszałkowskiej i wyszynek
Kto chce kupuje bo go suszy
Konsumpcja w miejscu kto mnie ruszy

Ja nie uczony lecz wśród gości
Miewałem już znakomitości
Zwłaszcza sportowcy i aktorzy
Widziałem ich w telewizorze

Mówią to piwko to na sprzedaż
Jak spragnionemu ulgi nie dasz
Pięć kafli kapsel ciepły murek
Rozmowa browar i ogórek

Czasem się gorszy jakieś wapno
Gdy chłopcy ostrym słowem chlapną
Częściej powstaniec spyta chytry
Nie masz pan aby gdzie półlitry

W tym wieku mówię o tej porze
Dopiero ranne wstają zorze
Lecz nie bój nic znajdziemy leki
Czekaj pan w bramie od apteki

Geszeft od rana idzie spory
Nie skapnie milion - jestem chory
Skapnie - na nocną starczy akcję
Więc cenię naszą demokrację




Correction +3 -0

Status: Approved
Value: 18 karma points

Votes and comments

  • Rocky
    Rocky

    Voted to approve with 60 points 4 years ago

  • patkakr
    patkakr

    Voted to approve with 10 points 4 years ago

  • monixx
    monixx

    Voted to approve with 60 points 4 years ago

anonim

Chords History

jastrzef
Dodałem akordy
Correction 4 years ago