Addio Pomidory Domowe Melodie
He sent the correction
Kasia Laska
4 years ago
Instrument:
Lyrics
Ukulele
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej!
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja.
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione a d a
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół. d a
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej, a
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół E a
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty, d G C C#
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ d G
W te witaminy przebogaty. C
Addio pomidory, addio ulubione a d a
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej! a D E a
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja. d D E
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej!
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja.
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione
Am
Dm
Am
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Dm
Am
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Am
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół
E
Am
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Dm
G
C
C#
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
Dm
G
W te witaminy przebogaty.
C
Addio pomidory, addio ulubione
Am
Dm
Am
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej!
Am
D
E
Am
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja.
Dm
D
E
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej!
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja.
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio pomidory, addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć, hej!
Owszem, była i Staszyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał Staszka zdrady poryw no i zabrał pomidory,
Te ostatnie, com schowała przed nim ja.
Addio pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy wspomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio pomidory, addio utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuć.
Correction +0 -3
Status: ApprovedValue: 18 karma points
Voted to reject with -50 points 4 years ago
Voted to reject with -70 points 4 years ago
Voted to reject with -50 points 4 years ago
the moderator accepted the study 4 years ago