Gdy wieczorem (piosenka bieszczadzka) Paweł Czekalski

He sent the correction
tris
tris
4 years ago
Instrument: Lyrics Guitar
Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory Zza brzozowej kory widzę sklep i zakapiory Rozlane po morzach dążeń ich alkoholowe story Sprawia, że sprawnie odganiam swoje straszne stwory Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory Lubię gdy słońce za las zachodzi, a te tory Wąskie tory, wasza kolej już minęła, tego dzieła Nie zaznałem jak ci, co podróżowali z drzewem nieraz Lubię gdy wieczorem inaczej pachnie powietrze Jeszcze słońcem, ale chłodu echo coraz wyraźniejsze Połączenie bajeczne, z działania na refleksje Rytm natury się przestawia, ja w nim, z nim się nie obawiam Tylko wtedy, gdy po lesie mnie rozniesie i poniesie Od rzeki na dole, w pole, las i połoniny spore Tylko wtedy słyszę siebie, tak naprawdę wiem i nie wiem A ile czuję, pracuję nad zgodą serca z rozumem Ref. A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam I natura, która tylko taka jest w tych górach A to wszystko mnie tu trzyma, ludzie bliscy jak rodzina Choć nie zawsze sielankowo, to prawdziwie z ludźmi bywać Ciepły ogień i lasu mistyka, sowy, wilki, misie słychać Światło latarń nie zakrywa, gwiazdy wtedy lepiej widać A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam I natura, tylko tutaj taka jest II. Co przerabia, co powtarza, co zostawia, co odkrywa Co i co nam miesza w głowach, społeczna tkanka półżywa A bez masek i bez kalek i strachliwych myśli-kalek Możemy żyć zacząć razem, nie ekspansją już tym razem Ile we mnie jeszcze gnoju tylekroć przerobionego Ile jeszcze nad tym znoju, by się w końcu pozbyć tego I podążyć za tym słowem i przestać się tłumaczyć Słowo ideałem mym, choć w życiu czasem jest inaczej Lubię uśmiechy ludzi na szlaku, mimo tłumów Kocham widzieć ten ich zachwyt, gdy im zniknie miejski tumult Raz totalnie zachwyceni, stoją jakby oniemieli Innym razem niby idą, a jakby z klatek wylecieli Ref. A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma... III. Lubię, gdy wieczorem kolory się zmieniają Kocham przekazywać dalej flow, co inni mi go dają Wydarzenia migotają, zmienia się faktura, walor Rzeczy ważne pozostają, gdy doznania przemijają Ci, co świata ten nieogar w większym stopniu ogarniają Niechaj będą dla mnie bazą, drogą, księgą, strzałką, flagą Tutaj w lesie wszystko ma to, za czym tęskni człowiek stale Chcę rozpłynąć się w naturze, bardziej, mocniej, więcej, dalej Ref. A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...  
h Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory G Zza brzozowej kory widzę sklep i zakapiory A Rozlane po morzach dążeń ich alkoholowe story h Sprawia, że sprawnie odganiam swoje straszne stwory Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory Lubię gdy słońce za las zachodzi, a te tory Wąskie tory, wasza kolej już minęła, tego dzieła Nie zaznałem jak ci, co podróżowali z drzewem nieraz Lubię gdy wieczorem inaczej pachnie powietrze Jeszcze słońcem, ale chłodu echo coraz wyraźniejsze Połączenie bajeczne, z działania na refleksje Rytm natury się przestawia, ja w nim, z nim się nie obawiam Tylko wtedy, gdy po lesie mnie rozniesie i poniesie Od rzeki na dole, w pole, las i połoniny spore Tylko wtedy słyszę siebie, tak naprawdę wiem i nie wiem A ile czuję, pracuję nad zgodą serca z rozumem Ref. D A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma A Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina E Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam A A7 I natura, która tylko taka jest w tych górach A to wszystko mnie tu trzyma, ludzie bliscy jak rodzina Choć nie zawsze sielankowo, to prawdziwie z ludźmi bywać Ciepły ogień i lasu mistyka, sowy, wilki, misie słychać Światło latarń nie zakrywa, gwiazdy wtedy lepiej widać A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam A D A I natura, tylko tutaj taka jest II. Co przerabia, co powtarza, co zostawia, co odkrywa Co i co nam miesza w głowach, społeczna tkanka półżywa A bez masek i bez kalek i strachliwych myśli-kalek Możemy żyć zacząć razem, nie ekspansją już tym razem Ile we mnie jeszcze gnoju tylekroć przerobionego Ile jeszcze nad tym znoju, by się w końcu pozbyć tego I podążyć za tym słowem i przestać się tłumaczyć Słowo ideałem mym, choć w życiu czasem jest inaczej Lubię uśmiechy ludzi na szlaku, mimo tłumów Kocham widzieć ten ich zachwyt, gdy im zniknie miejski tumult Raz totalnie zachwyceni, stoją jakby oniemieli Innym razem niby idą, a jakby z klatek wylecieli Ref. A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma... III. Lubię, gdy wieczorem kolory się zmieniają Kocham przekazywać dalej flow, co inni mi go dają Wydarzenia migotają, zmienia się faktura, walor Rzeczy ważne pozostają, gdy doznania przemijają Ci, co świata ten nieogar w większym stopniu ogarniają Niechaj będą dla mnie bazą, drogą, księgą, strzałką, flagą Tutaj w lesie wszystko ma to, za czym tęskni człowiek stale Chcę rozpłynąć się w naturze, bardziej, mocniej, więcej, dalej Ref. A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...  


                      
Lubię, Bmgdy wieczorem zmieniają się kolory
Zza Gbrzozowej kory widzę sklep i zakapiory
RozlaAne po morzach dążeń ich alkoholowe story
Sprawia, Bmże sprawnie odganiam swoje straszne stwory

Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory
Lubię gdy słońce za las zachodzi, a te tory
Wąskie tory, wasza kolej już minęła, tego dzieła
Nie zaznałem jak ci, co podróżowali z drzewem nieraz

Lubię gdy wieczorem inaczej pachnie powietrze
Jeszcze słońcem, ale chłodu echo coraz wyraźniejsze
Połączenie bajeczne, z działania na refleksje
Rytm natury się przestawia, ja w nim, z nim się nie obawiam

Tylko wtedy, gdy po lesie mnie rozniesie i poniesie
Od rzeki na dole, w pole, las i połoniny spore
Tylko wtedy słyszę siebie, tak naprawdę wiem i nie wiem
A ile czuję, pracuję nad zgodą serca z rozumem


Ref.
A to Dwszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma
UstrzyAki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina
Ciepłe Elato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam
I naAtura, która tylko taka A7jest w tych górach

A to wszystko mnie tu trzyma, ludzie bliscy jak rodzina
Choć nie zawsze sielankowo, to prawdziwie z ludźmi bywać
Ciepły ogień i lasu mistyka, sowy, wilki, misie słychać
Światło latarń nie zakrywa, gwiazdy wtedy lepiej widać

A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma
Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina
Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam
I Anatura, tylko Dtutaj taka Ajest




II.
Co przerabia, co powtarza, co zostawia, co odkrywa
Co i co nam miesza w głowach, społeczna tkanka półżywa
A bez masek i bez kalek i strachliwych myśli-kalek
Możemy żyć zacząć razem, nie ekspansją już tym razem

Ile we mnie jeszcze gnoju tylekroć przerobionego
Ile jeszcze nad tym znoju, by się w końcu pozbyć tego
I podążyć za tym słowem i przestać się tłumaczyć
Słowo ideałem mym, choć w życiu czasem jest inaczej

Lubię uśmiechy ludzi na szlaku, mimo tłumów
Kocham widzieć ten ich zachwyt, gdy im zniknie miejski tumult
Raz totalnie zachwyceni, stoją jakby oniemieli
Innym razem niby idą, a jakby z klatek wylecieli

Ref.
A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...


III.
Lubię, gdy wieczorem kolory się zmieniają
Kocham przekazywać dalej flow, co inni mi go dają
Wydarzenia migotają, zmienia się faktura, walor
Rzeczy ważne pozostają, gdy doznania przemijają

Ci, co świata ten nieogar w większym stopniu ogarniają
Niechaj będą dla mnie bazą, drogą, księgą, strzałką, flagą
Tutaj w lesie wszystko ma to, za czym tęskni człowiek stale
Chcę rozpłynąć się w naturze, bardziej, mocniej, więcej, dalej

Ref.
A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...




Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory
Zza brzozowej kory widzę sklep i zakapiory
Rozlane po morzach dążeń ich alkoholowe story
Sprawia, że sprawnie odganiam swoje straszne stwory

Lubię, gdy wieczorem zmieniają się kolory
Lubię gdy słońce za las zachodzi, a te tory
Wąskie tory, wasza kolej już minęła, tego dzieła
Nie zaznałem jak ci, co podróżowali z drzewem nieraz

Lubię gdy wieczorem inaczej pachnie powietrze
Jeszcze słońcem, ale chłodu echo coraz wyraźniejsze
Połączenie bajeczne, z działania na refleksje
Rytm natury się przestawia, ja w nim, z nim się nie obawiam

Tylko wtedy, gdy po lesie mnie rozniesie i poniesie
Od rzeki na dole, w pole, las i połoniny spore
Tylko wtedy słyszę siebie, tak naprawdę wiem i nie wiem
A ile czuję, pracuję nad zgodą serca z rozumem


Ref.
A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma
Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina
Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam
I natura, która tylko taka jest w tych górach

A to wszystko mnie tu trzyma, ludzie bliscy jak rodzina
Choć nie zawsze sielankowo, to prawdziwie z ludźmi bywać
Ciepły ogień i lasu mistyka, sowy, wilki, misie słychać
Światło latarń nie zakrywa, gwiazdy wtedy lepiej widać

A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma
Ustrzyki Górne, Wetlina, trochę dalej Ukraina
Ciepłe lato, sroga zima, chociaż zimą rzadko bywam
I natura, tylko tutaj taka jest




II.
Co przerabia, co powtarza, co zostawia, co odkrywa
Co i co nam miesza w głowach, społeczna tkanka półżywa
A bez masek i bez kalek i strachliwych myśli-kalek
Możemy żyć zacząć razem, nie ekspansją już tym razem

Ile we mnie jeszcze gnoju tylekroć przerobionego
Ile jeszcze nad tym znoju, by się w końcu pozbyć tego
I podążyć za tym słowem i przestać się tłumaczyć
Słowo ideałem mym, choć w życiu czasem jest inaczej

Lubię uśmiechy ludzi na szlaku, mimo tłumów
Kocham widzieć ten ich zachwyt, gdy im zniknie miejski tumult
Raz totalnie zachwyceni, stoją jakby oniemieli
Innym razem niby idą, a jakby z klatek wylecieli

Ref.
A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...


III.
Lubię, gdy wieczorem kolory się zmieniają
Kocham przekazywać dalej flow, co inni mi go dają
Wydarzenia migotają, zmienia się faktura, walor
Rzeczy ważne pozostają, gdy doznania przemijają

Ci, co świata ten nieogar w większym stopniu ogarniają
Niechaj będą dla mnie bazą, drogą, księgą, strzałką, flagą
Tutaj w lesie wszystko ma to, za czym tęskni człowiek stale
Chcę rozpłynąć się w naturze, bardziej, mocniej, więcej, dalej

Ref.
A to wszystko mnie tu trzyma, chociaż niby tu nic ni ma...




Correction +3 -0

Status: Approved
Value: 18 karma points

Votes and comments

  • erudieth
    erudieth

    Voted to approve with 40 points 4 years ago

  • musician
    musician

    Voted to approve with 10 points 4 years ago

  • jastrzef
    jastrzef

    Voted to approve with 100 points 4 years ago

anonim

Chords History

tris
Correction 4 years ago