Śmierć poety Kult
Lyrics and guitar chords
-
31 favorites
Nie pomogły zastrzyki, recenzje i pomniki
ni kwaśne mleko: Przyszedł szarlatan - szuja,
obejżał go, pobujał: - Dementia praecox.
Toż radość była w domu, nareszcie koniec sromu,
skończony kłopot! Dozorca śmiał się setnie:
- Zaraz mu nitkę przetnie panna Atropos.
Żona klaskała w dłonie: - Ach, przecie nadszedł koniec
pijackich orgii. Bólów miała niemało,
nareszcie twoje ciało wezma do morgi.
Wszyscy stanęli kołem z czołem bardzo wesołem:
Prasa, kuzyni; i szacowne to grono
orzekło unisono: - Dobrze tak świni!
Po co dziewki uwodził, noca domy nachodził,
sen rwać dzieciątek; i po co "Pod Zegarem"
lał w brzucho wino stare świątek i piątek?
Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał,
nasienie dranskie; a "poetyczne dale"
to były te skandale w "Małej Ziemiańskiej".
Dobrze ci, stary draniu, za grzechy nad otchłania
inferna zwisasz. Najprzód gwiazdy i róże,
potem stołek w cenzurze - sprzedajny pisarz!
Tak to nadobne grono radziło unisono
w śmiertelnej sali. A ze lico miał bladsze,
orzekli: - Pewnie nadszedł koniec kanalii.
Zapachniały zefiry, brzekły potrójne liny,
Pierzchnęła tłuszcza, serce alkoholowe
Unieśli aniołowie na złotych bluszczach.
Em
F
Em
F
ni kwaśne mleko: Przyszedł szarlatan - szuja,
Am
Em
B
obejżał go, pobujał: - Dementia praecox.
Em
B
Em
F
Toż radość była w domu, nareszcie koniec sromu,
skończony kłopot! Dozorca śmiał się setnie:
- Zaraz mu nitkę przetnie panna Atropos.
Żona klaskała w dłonie: - Ach, przecie nadszedł koniec
pijackich orgii. Bólów miała niemało,
nareszcie twoje ciało wezma do morgi.
Wszyscy stanęli kołem z czołem bardzo wesołem:
Prasa, kuzyni; i szacowne to grono
orzekło unisono: - Dobrze tak świni!
Po co dziewki uwodził, noca domy nachodził,
sen rwać dzieciątek; i po co "Pod Zegarem"
lał w brzucho wino stare świątek i piątek?
Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał,
nasienie dranskie; a "poetyczne dale"
to były te skandale w "Małej Ziemiańskiej".
Dobrze ci, stary draniu, za grzechy nad otchłania
inferna zwisasz. Najprzód gwiazdy i róże,
potem stołek w cenzurze - sprzedajny pisarz!
Tak to nadobne grono radziło unisono
w śmiertelnej sali. A ze lico miał bladsze,
orzekli: - Pewnie nadszedł koniec kanalii.
Zapachniały zefiry, brzekły potrójne liny,
Pierzchnęła tłuszcza, serce alkoholowe
Unieśli aniołowie na złotych bluszczach.
Rate this interpretation
Rating of readers:
Average
5 votes
contributions:
Most popular songs Kult
- 11 Po co wolność
- 12 Czarne słońca
- 13 Polska
- 14 Dziewczyna się bała pogrzebów
- 15 Wódka
- 16 Hej czy wy wiecie?
- 17 Chodź z nami
- 18 Dziewczyna bez zęba na przedzie
- 19 GENERAŁ FERREIRA
- 20 1932 - Berlin