Ja tam bywam przypadkowo Tadeusz Woźniakowski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Pod twoimi oknami
Na ulicy twojej
Zatrzymuję się czasami
I bezmyślnie stoję

Lubię patrzeć, gdy po niebie
Szary obłok mknie
Czy przychodzę tu dla ciebie?
Ależ nie!

Ja tu bywam przypadkowo
Przypadkowo, zwykły traf
Nie wyglądam tu nikogo
Ani żadnych nie mam spraw

Ja tu bywam przypadkowo
Żadna w tym uboczna myśl
Ot, po prostu mam ochotę
By na tę ulicę przyjść

Może tylko to, że wróble
Ćwierkają tu zabawnie
To, że smutki, troski gubię
Ilekroć tu się zjawię

I że miłym chłodem wieje
W dzień gorący
Jeśli zerkam w okna twoje
To niechcący

Ja tu bywam przypadkowo
Przypadkowo, zwykły traf
Nie wyglądam tu nikogo
Ani żadnych nie mam spraw

Od miesiąca mym krokiem
Dziwne prawo włada
Przecież nie dla twoich okien
Drogi szmat nakładam

Na ulicy tej jest ładnie
To jedyny wzgląd
Czy ja ciebie spotkać pragnę?
Ależ skąd!

Ja tu bywam przypadkowo
Przypadkowo, zwykły traf
Nie wyglądam tu nikogo
Ani żadnych nie mam spraw

Ja tu bywam przypadkowo
Żadna w tym uboczna myśl
Ot, po prostu mam ochotę
By na tę ulicę przyjść

Może tylko to, że wróble
Ćwierkają tu zabawnie
To, że smutki, troski gubię
Ilekroć tu się zjawię

I że miłym chłodem wieje
W dzień gorący
Jeśli zerkam w okna twoje
To niechcący

Ja tu bywam przypadkowo
Przypadkowo, zwykły traf
Nie wyglądam tu nikogo
Ani żadnych nie mam spraw

Żadnych, żadnych, żadnych spraw




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim