Dola jednego artysty fotografika Jarema Stępowski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
Był w Krakowie dom jak inne,
Żyło serce w niem niewinne,
Mężczyzna fotografista,
Pan Kaziek zdolny artysta.

Aż raz przyszło do atelier,
Siedm braci smutnych śmiertelnie,
Łzamy lyca swe zraszają,
I w te słowa zagajają:

Panie Kazik, miej pan serce,
Bo my dzisiej są w rozterce,
Prosim chłopcy zapłakane,
Pstryknij w trumnie naszę mamę.

Zrób mamusię nam wdechowo,
Tu gromniczka, tu obrazek,
Sześć odbitek pocztówkowo
I nie licz pan dużo razem.

To dla wuja z Ameryki,
Bo nieboszczka aż tam ma go,
Zrób pan rozpacz, zrób pan krzyki,
Może przyśle co z Chicago.

Bije zegar już na wieży,
Czarna dama w trumnie leży,
Pan Kazimierz fleszem pstryka,
Na to dama się ocyka.

Głosem z grobu mówi: Może,
Trochę bokiem się położę
I pod okiem machnę tuszem,
To Chicago lepiej wzruszę.

Artysta się zdenerwował,
Skoczył z piętra rozchorował,
Bo nie lubiał z całej duszy,
Gdy przy zdjęciu się kto ruszy.

Nocną skargę czasem słychać,
Duch artysty cicho wzdycha,
Ludzie, ach, to nie brzmi dumnie,
Kiedy kantujecie w trumnie,
Ludzie, ach, to nie brzmi dumnie,
Kiedy kantujecie w trumnie.




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim